Nowa ustawa o kredycie konsumenckim: obowiązkowe ostrzeżenia w reklamach i rosnące ryzyka regulacyjne

Damian Michalski
07.08.2025

Dnia 7 lipca 2025 r. na stronie internetowej Rządowego Centrum Legislacji opublikowany został projekt nowej ustawy o kredycie konsumenckim, mającej na celu wdrożenie dyrektyw Parlamentu Europejskiego i Rady. Projekt przewiduje szereg zmian względem dotychczasowej regulacji, w tym w zakresie treści reklam dotyczących kredytów konsumenckich.

Obowiązkowe ostrzeżenia w reklamie

Zgodnie z art. 8 projektu, kredytodawca oraz pośrednik kredytowy zobowiązani są zapewnić, aby reklama dotycząca kredytu konsumenckiego zawierała jasne i wyraźne ostrzeżenie, wskazujące, że z kredytem wiążą się określone koszty. W tym celu ustawodawca proponuje zastosowanie sformułowania: „Uwaga! Pożyczanie pieniędzy kosztuje”, bądź innego równoważnego komunikatu.

Równolegle, projekt przewiduje zakaz reklamy kredytu konsumenckiego, która sugeruje, że zaciągnięcie kredytu poprawi sytuację finansową konsumenta (art. 13 pkt 1 projektu), jak również takiej, która sugeruje, że kredyt prowadzi do zwiększenia zasobów finansowych, stanowi formę oszczędzania lub może podnieść poziom życia konsumenta (art. 13 pkt 3 projektu).

W kierunku coraz większego paternalizmu?

Przytoczone przepisy wpisują się w ogólny trend poszerzania zakresu ochrony konsumentów, niejednokrotnie kosztem swobody działalności gospodarczej i autonomii kontraktowej przedsiębiorców. Zasadne wydaje się jednak pytanie o celowość i skuteczność proponowanych rozwiązań, które mogą być odbierane jako przejaw nadmiernego paternalizmu regulacyjnego – prowadzącego wręcz do infantylizacji konsumenta.

Warto przypomnieć, że konsument w rozumieniu prawa cywilnego to co do zasady osoba posiadająca pełną zdolność do czynności prawnych, domyślnie cechująca się wystarczającym poziomem dojrzałości emocjonalnej, intelektualnej i społecznej, by rozumieć konsekwencje zawieranych umów – w tym to, że kredyt wiąże się z kosztami i niekoniecznie prowadzi do poprawy sytuacji majątkowej.

Oczywiście, zdolność do czynności prawnych może przysługiwać także osobom nieposiadającym wymaganych kompetencji decyzyjnych, jednak ustawodawca przewidział w tym zakresie środki ochrony – m.in. poprzez przepisy kodeksu cywilnego dotyczące wad oświadczeń woli. W tym kontekście wymóg informowania o oczywistościach, takich jak istnienie kosztów kredytu, nie wydaje się szczególnie uzasadniony aksjologicznie.

Nowe obowiązki informacyjne a wzorzec starannego konsumenta

Warto rozważyć także jeszcze jeden aspekt projektowanych regulacji. Wprowadzenie obowiązkowych, standaryzowanych ostrzeżeń (takich jak „Uwaga! Pożyczanie pieniędzy kosztuje”) może w praktyce prowadzić do obniżenia oczekiwanego poziomu samodzielności i uważności konsumenta, przesuwając punkt ciężkości odpowiedzialności niemal wyłącznie na kredytodawcę. Taki zabieg normatywny może w dłuższej perspektywie zmodyfikować standard, według którego ocenia się racjonalność i ostrożność działań konsumenckich, który to standard i tak nie jest już jak się wydaje postawiony zbyt wysoko.

Jeśli bowiem nawet najbardziej oczywiste informacje – jak fakt, że kredyt jest odpłatny – muszą być formalnie „odgórnie” komunikowane w każdej reklamie, to trudno oczekiwać, by sąd przyjął, że konsument miał obowiązek samodzielnie analizować bardziej złożone elementy oferty (np. skutki nadmiernego zadłużenia czy struktury oprocentowania zmiennego). Może to skutkować większym formalizmem orzecznictwa i dalszym osłabieniem zasady pacta sunt servanda, szczególnie w sporach dotyczących ważności lub skutków umów kredytowych.

Dublowanie obowiązków informacyjnych

Podkreślić należy, że obowiązek informowania konsumenta o kosztach kredytu nie jest nowością – projektowana regulacja (art. 9 ust. 1 pkt 4) przewiduje obowiązek wskazania rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania (RRSO), analogicznie do obecnej ustawy z dnia 12 maja 2011 r. o kredycie konsumenckim (art. 7 ust. 1 pkt 3 u.k.k.). Co więcej, RRSO musi być przedstawiona w formie reprezentatywnego przykładu (art. 10 ust. 1 projektu), co dodatkowo uwypukla koszt kredytu już na poziomie reklamy.

W efekcie w reklamie dotyczącej kredytu konsumenckiego konsument będzie najczęściej informowany o kosztach kredytu co najmniej dwukrotnie: raz poprzez komunikat ostrzegawczy z art. 8 projektu, a drugi raz poprzez podanie konkretnej wartości RRSO. Taka kumulacja może nie tylko wprowadzać nadmiar informacji, ale też dewaluuje znaczenie samego ostrzeżenia – wydaje się, że czyniąc je jedynie rytualnym dodatkiem, który konsument najczęściej ignoruje.

Ekonomiczne skutki regulacji

Z perspektywy praktycznej warto zauważyć, że każde dodatkowe wymogi informacyjne – szczególnie te dotyczące treści i formy reklamy – generują koszty. Opracowanie przekazu zgodnego z nowymi wymogami, jego wdrożenie i dostosowanie materiałów marketingowych do obowiązkowego ostrzeżenia to realne obciążenia finansowe.

Koszty reklamy stanowią część ogólnych kosztów prowadzenia działalności gospodarczej. Co do zasady są one przerzucane na konsumenta – w tym przypadku mogą więc wpłynąć na wzrost cen samych kredytów, co byłoby paradoksalnym efektem regulacji mającej chronić interes ekonomiczny kredytobiorcy.

Kredyt jak papierosy? Symbolika ostrzeżeń

Treść projektowanych przepisów – w szczególności art. 8 – prowadzi do skojarzeń z mieszanymi ostrzeżeniami zdrowotnymi stosowanymi na opakowaniach wyrobów tytoniowych. W obu przypadkach mamy do czynienia z przymusową narracją ostrzegawczą, która nie tyle ma informować, co osłabiać atrakcyjność produktu i przeciwdziałać decyzjom konsumenckim podejmowanym pod wpływem impulsu lub marketingu.

W tym ujęciu ustawodawca unijny – a za nim krajowy – traktuje kredyt konsumencki jako produkt społecznie ryzykowny, niemal analogicznie jak alkohol, papierosy czy hazard. Celem regulacji nie jest więc wyłącznie w przedmiotowym zakresie „zwiększenie poziomu ochrony interesów konsumentów” poprzez zapewnienie przejrzystości informacji, ale w istocie także jak się wydaje wpływ na zachowanie konsumenta poprzez efekt odstraszający.

Podsumowanie i wniosek

Nie kwestionując potrzeby szczególnej regulacji rynku kredytów konsumenckich, uzasadniony wydaje się postulat, by ustawodawca unikał regulacji nadmiernie paternalistycznych, które – zamiast rzeczywiście edukować – upraszczają rzeczywistość i deprecjonują autonomię konsumenta, oraz, jak się wydaję, obniżają powagę prawa.

Rzeczywisty cel projektowanej regulacji może także odbiegać od deklarowanego. Trudno bowiem uznać, by zaproponowane przepisy w istotny sposób przyczyniały się do zwiększenia świadomości kredytowej konsumenta – skoro wiele z nich powiela już istniejące obowiązki informacyjne i opiera się na założeniu, że konsument nie rozumie podstawowej ekonomii.

Autor

Damian Michalski
Radca prawny, Counsel+48 22 416 60 04damian.michalski@jklaw.pl